Ostatnio pisałam, że zapieprzaliśmy jak dzicy. Chwilowo znów tkwimy w mieście i zżymam się, że nie mogę swoich rozsad doglądać. .. .byle do Świąt .....W każdym razie dochodzę do wniosku, że faktycznie dziczejemy. :) Dziczeją nasze myśli, czyny, słowa, kuchnia... Zdziczał mój zapał twórczy :) Jestem dzika, za chwilę z moich martensów wyrośnie trawa ... jestem zdziczała i niespokojna ! Uprawa ziemi wzbogaciła nasze życie w nową jakość, w inny sposób myślenia, patrzenia. Coraz trudniej wytrzymać nam w tym mieście śmierdzącym i zaśmieconym.
Uwaga !! tworzenie zielonego uwrażliwia ponad miarę !! Człowiek nie może już estetycznie znieść kolejnych betonowych pustyń, wycinek, przycinek i wszechobecnego gówna na trawniku pełnym kroku-sików :) Dziczeję i mi z tym dobrze o zgrozo :)
Dziś zielone wspomnienia ... duuuuuużo wspomnień :)
Dobrej, słonecznej pogody wszystkim życzę !!! :)
Znam ten stan zdziczenia. Ale jak dla mnie to zmiana na lepsze :)
OdpowiedzUsuńJasne, jasne :) ja wiem, że na lepsze :) ale to zdziczenie to jeszcze sobie oswajam :)
UsuńJakbym czytała swoje myśli! Uprawa ziemi zmienia - sposób myślenia, wrażliwość, styl życia, ubierania, przewartościowuje wszystko. Kiedy jadę do centrum Warszawy, gdzie mieszkałam przecież tyle lat i źle mi nie było, drażni mnie wszystko wokół. Pojawia się myśl: jak mogłam tam żyć tak długo???
OdpowiedzUsuńAle przyznam, że większość znajomych uważa takie radykalne opinie za dziwactwo...
:) no my założyliśmy bloga, żeby też poznać trochę nowych znajomych hehe ;) i ja się bardzo cieszę, że ktoś myśli i czuje tak samo :) to mega napędzające :)
Usuń