poniedziałek, 6 lutego 2017

kiszonka - przeprosiny

Pisząc poprzedni wpis zapomniałam, że skoro uważam, że "Z miłości i przyjaźni nie powinno się mówić wszystkiego'; to ja nie powinnam pisać tego posta. Okazałam się hipokrytką.
Nie będę się beznadziejnie tłumaczyć.
Serdecznie przepraszam najbliższą dotkniętą rodzinę; nie było moim zamiarem nikogo krzywdzić. Zapomniałam,że bliscy zazwyczaj nie mają złych intencji.
Chciałam zwrócić uwagę na to, że 'są rady' i 'rady'. I czasem mało zastanawiamy się nad tym jak i co mówimy; a niektóre rzeczy zapadają głęboko w serce. Przykro mi ,że ten feralny wpis zapewne wam zapadnie.
Oczywiście co się stało, to się  nie odstanie.
Obiecuję załatwiać na przyszłość osobiste żale, osobiście i nie robić kiszonek.
Całą resztę 'internetu' przepraszam, za świadkowanie w rodzinnych niesnaskach.

                                                                                          Mari

sobota, 4 lutego 2017

kiszonka

Długo kisiłam tego posta, pisanie go to była normalnie walka Bannera z Hulkiem.
Powiedzmy, że weszliśmy na wyższy level. Będzie tu też trochę tekstów i rozważań na tematy około rodzicielsko - ekologiczne. Ogrodowo - dzieciakowo - ekologiczne. Zielono - blikościowo - ogrodowe ?
He, he !!! Bójcie się !! ;) Hulk w natarciu !!!


Macierzyństwo zabiera dużo energii i odziera ze złudzeń 'że jakoś to będzie'. Bo teraz trzeba mieć jednak jakiś PLAN
Macierzyństwo niesamowicie umacnia, przechodzisz na wyższy poziom. Bez ściemy - teraz sam poród wydaje się być tą łatwiejszą częścią.
 Drzwi które do tej pory były zamknięte - otwierają się z hukiem. Jak Chuk z półobrotu otwierasz sama kolejne i kolejne.
Power i zielona moc!!!


 Codziennie dotykasz źródła - życia, przemijania. Jesteś źródłem !! Biologiczny, zielony ogrom.
Myślimir sprawia, że jestem wypompowana, ale codziennie z nim razem pokonuje niepowtarzalną drogę do gwiazd ( tak konkretniej, to na pole i do ogrodu ).
W tej wędrówce nie liczy się zarzygana cztery razy bluzka, ból cycków, dziwne oczekiwania rodziny czy, że się zasypia wpół słowa i myśli.
Biorę udział w czymś niezwykłym i nigdy wcześniej nie musiałam się tyle uczyć i w takim tempie ! Każdy dzień to weryfikacja własnej osobowości, lekcja pokory, cierpliwości i wdzięczności. Wydałam światu dziecko i to była naprawdę prostsza część ;)
Wielka przygodo trwaj ! ( trudno nie wpaść w patos heh ).
Rewolucja więc trwa i jeszcze ten magiczny pył nie osiadł nigdzie na stałe. Byle wiaterek wystarcza i znów wzbija się w chaotycznym tańcu w powietrze.
Ciężko zachować równowagę, bo do tego jestem raczej nadwrażliwym i temperamentnym typem. Każdą decyzję  magluję i mieszam jak niedojrzały kompost. Uczę się jak nie wpadać od razu w złość i wchodzić w skórę mojego niemowlaka.
I to nie jest jakaś super moc, która od razu spływa wraz z byciem matką. Tego się trzeba nauczyć.
Często ogarnia mnie czysty irracjonalizm sytuacyjny i emocjonalny!!!
Rany! Łatwiej jest kupę kompostu przerzucić !
A tu bywa, że pod koniec dnia sami jesteśmy jak gówno....
Każdy z rodziny i znajomych ( zarówno dzietni i nie dzietni lub podzietni i przeddzietni ) ma swoją wizję jakimi rodzicami powinniśmy być i jak postępować. Łatwo wpadają w arogancki ton, bezrefleksyjny, wszystkowiedzący. Zapewne tłumaczą sobie, że z miłości lub przyjaźni można powiedzieć wszystko. Nie powinno się.
Polecam tym ludziom poczytać. Po prostu.
Czytanie jest magiczne, ma moc zmiany.
Zapoznać się z najnowszymi badaniami, opiniami naukowców i specjalistów.
Jeśli mi ktoś próbuje wcisnąć swoje racje i stosuje żonglerkę słowną dobrem i zdrowiem mojego dziecka...
Radzę grzecznie... POCZYTAJ!
Radzę, to najbliższym, bo jednak znajomych mam w tym względzie w dupie ( sorry, nie ! )
Zamierzamy towarzyszyć naszemu dziecku w rozwoju. Inspirujemy się szeroko pojętym nurtem ekologicznego rodzicielstwa. Sprawując swoją opiekę kierujemy się intuicją i nową wiedzą    ( okazuje się wcale nie nowa! ), która prowadzi nas prosto ku Rodzicielstwu Bliskości.
 W ogrodzie nasz syn spędzi dzieciństwo ;) Na powietrzu, wśród brudu i bez czapeczki ( omg !!)
Na boso ( nie do końca jak Cejrowski ),cycając się bezwstydnie,wszędzie i zapewne tak długo jak sam będzie chciał....Zanurzając się w kojącej zieloności i dobrej pracy własnych rąk.
Damy Myślimirowi świat, ten prawdziwy. I zachwyt, który sprawia, że warto żyć !!!
Zresztą dajemy sobie zachwyty na zmianę ;)


Mamy zielone serca i jemu chcemy ofiarować takie same, jeśli nam pozwoli. Weźmie ile będzie chciał.
Bardziej przyziemnie : podwyższone mini grządeczki, huśtawka, domek na drzewie, błoto i las.
Tak wiem, oczywiście mam megatroniczne plany i chcę wszystkiego na raz :) Ktoś może pomyśleć, że mam niezłą banie. Kurde mam !!!  Głęboko wierzę, że konkretnej zmiany mogą dokonać rodzice. Posiać, dbać ( uprawiać ?) i zebrać dobry plon w postaci żywych i wrażliwych przyrodniczo ludzi.
 Ludzi zielonej zmiany!!
Ale wciąż jestem Matką uczącą się, 'wybaczcie'.
Dlatego tak mnie cieszy, że tylu ludzi myśli i czuje podobnie ! Kocham Was Zieloni moi ! :)

Tu dla dociekliwych; zajrzyjcie, poczytajcie jak będziecie mieli ochotę w temacie rodzicielstwa:

William i Martha Sears "Księga Rodzicielstwa Bliskości"
Richard Louv " Witamina N" "Ostatnie dziecko lasu"
Oczywiście wszystkie książki Jaspera Juula

Polecam stronki:

Dzieci są ważne
Wielki zachwyt
Cohabitat 
Balticarium
ulica ekologiczna
Na razie tyle mi do głowy przyszło i to oczywiście nie wszyscy zieloni szaleńcy zmiany :)

Green Power!!!!!!! 
Zielonej mocy młodzi, zieloni rodzice !!! :)

P.S. Najlepsza zabawka naszego dziecka ? Drewniana łyżka !
 Pokonała nawet lusterko z falbanką ;)