piątek, 13 marca 2015

Jak było? cz.2

Z szału grabienia, siania, sadzenia i budowania foliaka wyrwało nas (miejmy nadzieję na krótko) pogorszenie pogody. Wieje mroźnie, siąpi i ogólnie dupa..., A tu cebuli dwa worki do wsadzenia i pietruszka, marchew do siania. Jednym słowem kiszka z wodą, no!
Na poprawę nastroju sobie i może Wam; nasz ogród z zeszłego sezonu w mniej użytkowej odsłonie. :)























Ogród w zamyśle Maminym miał być zawsze zdziczały :) Zamysł bardzo dobrze się u nas sprawdza. Ja także podzielam zamiłowanie mojej Mamy do wszelkich ( często jadalnych) chwastów, zielsk i nowych paciuctw co to się same wysiały. Bardzo podobają mi się właśnie ogrody w stylu angielskim, wiejskie, trochę chaotyczne, bliskie są mi też założenia permakultury, ale do tego jeszcze dorastamy ;) Oczywiście nie jestem jakąś całkowitą fanką chwastów wśród jarzyn... Echh w tym sezonie na przykład wyjątkowo rozplenił się u nas perz; tej cholery nie cierpię strasznie!! Przeczytałam u Łuczaja, że można robić z kłączy piwo, więc kto wie czy nie spróbuję...a na razie...
 Niech moc będzie z wami !!!      zwłaszcza jeśli macie dużo perzu ;)

2 komentarze :

  1. U mnie też jest perzu sporo. Niby na pierwszy rzut oka nie widać, ale gdzie się nie wezmę za robotę to się objawia. Póki co walczę chaotycznie, ale z czasem go okiełznam na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! no właśnie! niby go nie ma, a jak się zacznie to nagle wszędzie kłącza kurcze!

    OdpowiedzUsuń