piątek, 10 kwietnia 2015

Co tam u nas za płotem

Pogoda wreszcie dopisała, upał prawie ! 23 stopnie normalnie ! W foliaku wietrzę ciągle, bo inaczej wszystko się zaparza. Otwieram za bardzo to z kolei wyparowuje błyskawicznie woda z podłoża i znowu wszystko zdycha. echh
 Wertykulator przetestowałam wczoraj, oj ciężko idzie ale idzie. Zapomniałam, że ma kabel niestety i wyrwałam mu to paciuctwo z włącznikiem... Całe szczęście ktoś wymyślił taśmę klejącą ;)  Mama walczyła z rozdrabniaczem do gałęzi i po jakimś czasie się zatkał niestety; Tata wymontował mu u wylotu taką kratkę i teraz znowu daje czadu. Międzyrzędzia wymulczowane zrębkami zatem :) Zobaczymy jak taki rodzaj mulczu się sprawdza.
Bób wyłazi, cebula już się przepchała zieloniutkimi kutasikami; cukinia, dynie i pomidory powschodziły także :) Oto  kilka moich zielonych cudów :

 karczoch

 brokuł

 kapustki pekińskie

 roszponka

 rukola

 ogórecznik

czosnek

Ha ! Pochwaliłam się ;)  
Pochwalę się też, że byłam z rodzicami na zebraniu wiejskim jeno. Miażdżącą ilością głosów wygrała nasza pani sąsiadka; co to nie chciała startować ale tak ją wkurzył były sołtys,że się zdecydowała. Fajnie, bo może wreszcie nam rowy wykopią, cholera. Była też pani wójt i strasznie dużo gadała, głównie o tym, że właściwie nie mamy co liczyć na żadne pieniądze i, że oczywiście taki bajzel zastała po poprzedniej władzy ! Ho, ho ! że kasy na świetlicę to raczej nie da, bo w gminie 33 kominy do robienia i ludzie mogą po wybuchać normalnie ! Starego sołtysa za opieszałość w sprawie rowów też nie będzie rozliczać - stara władza no ! A na wycinkę w polu to 'chyba' mieli pozwolenie. W każdym razie zebranie trwało ok 2 godzin i ogólnie to wioska nasza podzielona na frakcje jest ( Bagińscy vs Maziaki )  :) Było rześko ;)  Potem do rady wybraliśmy jeszcze jedną kobitkę i faceta; ( wszyscy oni to Maziaki jeno :) ). Rzekło mi się nawet do rodziców górnolotnie, że "Patriarchat skonał właśnie w Grzeszynie" ;) Na co rodziciele zaczęli gwałtownie się krztusić... Zebranie się wreszcie skończyło i zmarznięci, prawie zasikani wróciliśmy do domu ( właściwie to ja przyleciałam wcześniej, bo już byłam na rdzeniu ).
Niestety muszę jeszcze wspomnieć o jednej fatalnej rzeczy. Mianowicie opętanie czy choroba, która skłania ostatnio ludzi do masowego wyrzynania drzew, dotarła i do nas :(  Wycieli nam prawie wszystkie drzewa na miedzy, że niby pozwolenia mają, że te do 10 lat można. Dęby na pewno były starsze ! I te dzikie śliwki... był z nich świetny bimber...ehh.. Co z tymi ludźmi się dzieje !? Ja nie wiem normalnie... Na pocieszenie wsadziłam parę niezapominajek pod tarasem..


Tyle dziś. Cudowna pogoda ! Mam nadzieję, że u Was też słonecznie i ciepło ! ;) 
Green power !!!

3 komentarze :

  1. Rżną wszędzie drzewa. To ja sadzę u siebie. Zieleniny pełno u Was. U mnie wszelkie "liściowate" że tak je nazwę jakiś bunt mają. Za to papryka i pomidory dają czadu. Coś za coś widocznie... Grunt, że mirabelka dużo pąków kwiatowych ma :D Jakoś tak za mną chodzą mirabelki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, marmolada z mirabelki :) Może u nas pełno ale żal mi dupę ściska za tymi drzewami jednak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas niedawno wycieli setki drzew wzdłuż torów (wielkie hałdy drzew leżą tuż koło moje pracy). A niebawem zabierają się za cięcie drzew w parku narodowym, żeby drogę powiatową poszerzyć... Zamykam się w swoim ogrodzie, bo nie mam serca rozglądać się dookoła.

      Usuń