środa, 22 lipca 2015

Wszystko...

Była u Nas pora deszczowa i sucha. Przynajmniej zakreślał się jakiś odczuwalny podział... Sama nie wiem co jest teraz. Jedyna pewna rzecz to niepewność i chaos i że trzeba być gotowym na WSZYSTKO !!
 I tak stałam się... gotowa na wszystko ;)
Oczywiście Hulk kocha adrenalinę, jednak teraźniejsza teraźniejszość przekracza wszelkie wyobrażenie ! Nawet Hulka....
Fakty są takie, że ekhm ....... ch... wie jakie są.
Prognozy pogody przestały się sprawdzać. Zabiegi pielęgnacyjne; które wykonujemy zazwyczaj w określonym terminie, odkładamy na 'cholera wie kiedy' lub robimy mimo wszystko. Tak było z przycinaniem porzeczek w mżawce lub skrajnie, w upale 34 C. Tak jest z podlewaniem i masą innych czynności.
Jedynym wspólnym mianownikiem WSZYSTKIEGO jest, wiatr. Naprawdę silne porywy wiatru. Jest potężny, silny, wszechobecny, kręcący i ....nieobliczalny !
I jak tu nie dostać obłędu we własnym ogródku ? Pocieszam się, że nie tylko ja się zmagam. Ukojenie daje fakt, że nawet Monty ( Gardener's World ) się czasem męczy ;) W każdym razie staram się jak mogę ogarniać i większość robię na czuja, z myślą przewodnią: ' na pewno coś z tego będzie'.... ;)
A tak poza tym, to jednak wszystko rośnie, kwitnie, dziczeje i tryska zieloną energią !
Pomidory już się rumienią i czerwienieją; niektóre są tak dorodne, że łamią się gałązki pod ich ciężarem cholera. Jakieś rady ?
Przędziorki zaatakowały bakłażany i zawiązki owoców zaczęły im opadać. Stosuję oprysk z czosnku i jest troszkę lepiej ale tylko jeden z czterech krzaczków wydał owoce które urosły. Bardzo pomogło też zwiększenie wilgotności powietrza w foliaku. Jednego fioletowego mumina już zjedliśmy ;) Ogórki wzięły się w garść jakoś. Cukinia niezawodnie daje czadu i już brak pomysłów z czym i jak ją jeść !
Odkryłam też dwa, skitrane w rozecie liści kwiatostany karczochów :)
Cebulę i czosnek wykopałam już. Fenkuły, brokuły i seler naciowy kwitną w najlepsze ! Już z nimi nie walczę tylko sobie na nie patrzę ;)
Zaskakujące ale widocznie rośliny niektóre też oszalały lekko...Magnolia i glicynia kwitną drugi raz ! Doczekałam się odętek  wreszcie, a po okiełznaniu nagietków pojawiły się kosmosy. Przesadziłyśmy klona palmowego i teraz nadrabia świrując nad oczkiem :)
Udało się przerobić porzeczki czarne do końca i porzeczkoagrest na soki. W między czasie powstał pysznościowy i diabelnie ostry keczup z cukinii. Galaretka z porzeczki została przeniesiona ze spiżarki do lodówki, bo wypuczyło zakrętki kurde. Zamarynowałam cebulki małe też i z utęsknieniem czekam na ogórki. Z wiśni nic nie robiłyśmy....ptactwo zeżarło no, a czereśnie pożarliśmy wszyscy prosto z drzewka.
Zrobiliśmy też akcje i wzięliśmy nowe kury, tym razem zwykłe, nie zielononóżki. Na drugi dzień lis wyniósł, w mordę jeża dwie !!!! Załataliśmy wybieg i zostało drastycznie wykoszone. Chwilowo jest spokój ale jak wiadomo lisy to sprytne skurczybyki....Echh..
W obłędzie przedślubnym, to niestety może się okazać jedyny w miarę sensowny post. Już dostaję lekkiego pierdolca niestety. Mam też przykazanie nic nie robienia w ogródku. Niestety nie jestem w stanie spełnić tych oczekiwań :) Wstrzymam się na pewno z podlewaniem gnojówką z pokrzywy, na jakiś tydzień przed ale .... Ogródek mnie wsysa, zasysa i Hulk we mnie ryczy, więc manikiro-pedikiro-sriro raczej nie wyjdzie. Trzeba by mnie było do Wrocka wołami jakimiś ściągnąć chyba ;)
Chwalimy się, a co :

 budleja druga zakwitła

 ogórki :)




 dyńka




 słodziaki bakłażanowe














 niezapominajkowe bejbuśki




 klon palmowy na nowej miejscówce

 Admirał

 abgrejdowanie grządki po czosnku
 karczoszki




 dzielżan



 cząber

 naciowy zakwitł










 hmm....



 pampasowa

Życzę Wam udanych plonów i wytrwałej cierpliwości do pogody ;)
Jak u Was zmagania ogrodowe i czy też bywacie na granicy obłędu ? 
Green power !!
P.S. Kurami pochwalę się kiedy indziej :)

8 komentarzy :

  1. Zielony Płocie, cholernie Ci zazdroszczę tej ogrodniczej pasji. U nas wszystko musi sobie radzić samo;) Czeresnie, jak co roku zeżarły ptaki. Kilka wisni udało sie zebrać. Obrodziły porzeczki, to zrobiłam galaretki. A morele strąca wiatr,i to zmusza mnie do przerobienia, wyzbieranych z trawy, na dżemy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ! No i git :) Ale widzisz pasja doprowadza mnie czasem do obłędu... :)

      Usuń
  2. Stan obłędu jest mi bardzo dobrze znany! Nie wiem jak niektórzy mogą sądzić, że ogrodnictwo to relaksujące hobby ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie ! Ja już nie weim czy to NORMALNA pasja ?! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pełne szaleństwo ogrodowe! Ja tam Ci zazdroszczę tego szału ;) A co do ślubu... Olej paznokcie. Ja olałam i manicurzystkę, i fryzjerkę, i makijażystkę. Ile taniej, ile naturalniej, ile spokojniej! I jeszcze mogłam się normalnie wyspać, zamiast się zrywać na te wszystkie zabiegi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ! Tym wyspaniem to mnie całkiem przekonałaś :) Z tego wszystkiego to tylko pańcia uczesać mnie przyjdzie, chrzanić resztę ! Hołk ;)

      Usuń
  5. Zdjęcie robaczka wyglądającego ze śliwki - SUPER !

    OdpowiedzUsuń