wtorek, 26 stycznia 2021

Patyk

                                               



                 



                                                                           "Nic prawdziwego nigdy nie umarło 

                                                          - tylko nazwy, formy i złudzenia."

                                                                                                                            Eckhart Tolle


Moje zielone serce zawdzięczam tym najbliższym dobrym duchom, które od małego dbały, co bym codziennie 'latała po dworzu'. I tym paru napotkanym 'na szlaku' późniejszego życia. Zapachy, dźwięki, kolory, faktury tego bogatego i hojnego świata Natury. Odcisnęły się w mojej duszy i wyryły w sercu jak porządna matryca linorytu.

Od dziecka kolekcjonuję Zachwyty nad tą zieloną magią, nad wystarczającym byciem tam gdzie się jest częścią Wszystkiego. I to wystarcza. Ma się po prostu niezauważalne, przyrodzone poczucie przynależności i sensu. Takie od Korzeni. Sycące i pocieszające poczucie, że jestem ok, Tu gdzie stoję bosą stopą. I gdzie syto pachnie gleba...

Bycie w Naturze jest dla mnie oczywiste, mocne i sprężyste; jak młoda trawa wiosną.

Najpiękniejszy, szczodry dar, który otrzymałam, to zdolność Zachwycania się.

Zachwyt jest ze mną zawsze, jest jak kamyk w kieszeni, scyzoryk w plecaku czy butelka z wodą. Pozwala przetrwać wszystko.

Pozwala w tej, niekiedy, strasznej brzydocie ludzkiego świata; zauważyć mieniącego się kobaltowo w słońcu gawrona. W masie strajkujących kobiet dostrzec tłumioną tak długo energię i piękną siłę zmiany. W drodze na Orlicę, przeżyć podróż do białej krainy Narnii ( nie przypuszczam by był taki tłok przed wejściem do szafy). Ach! Śnieg, śnieg!!! ( fenomen w końcu ). Szukam nadziei i piękna pomimo lęku, bo zwyczajnie jest nas wszystkich za dużo...Nas ludzi.

A nie ma Planet B. Nie ma też pewności, że te kartofle na Marsie się przyjmą; nawet sadzone ręką Matta Damona. Nie ma też gwarancji, że ostatni na posterunku zostanie George Clooney żeby zawrócić Nas gdzieś z powrotem...

Szukam Zachwytów w lesie i nad rzeką i nad morzem i w górach...

Tych codziennych, oj o te czasem, to się muszę potknąć by zauważyć, muszę o nie walczyć. Ale są zawsze, należy tylko wyostrzyć zmysły. Wstrzymać oddech żeby smogu nie wciągnąć lub poszybować wzrokiem daaaaleko nad dachami bloków...

Mam ambiwalentne uczucia po prostu. Czy jeszcze wolno mi brać te Zachwyty i je przeżywać i do tego rozdawać? Pal sześć te 'z nad bloku' ale co z tymi w potencjalnej dziczy?

Zielony Świat ginie w zastraszającym tempie i czy ja mogę wiedząc, to pojechać i do deptać te zdeptane Bieszczady? Czy mi wolno chcieć tej Puszczy Białowieskiej? Tego domu i ogrodu gdzieś w dziczy?

Czuję się jak złodziej. Czy okradam swoje dziecko? Jestem chciwa i roszczeniowa w stosunku do naszej Matki? Jak przedstawicielka inwazyjnego gatunku...

Jesteśmy cholerną nawłocią kanadyjską...Jesteśmy jak wirusy. Nie zostawiamy sobie sami miejsca na oddech.

Wtedy patrzę na ten mój kolejny dar. Na moje dziecko.

Patrzę na to, ile potrafi znaczyć TEN patyk.

Czy Wam udaje się jeszcze znaleźć TEN patyk?

Patrzę i nie ogarniam, a jak ogarniam, to patrzę... i czuję wkurw i radość i rozpacz i nadzieję i bezradność i narastające uczucie determinacji i misji by COŚ zmienić. Tu i Teraz!

Bo nie godzę się na świat w, którym nie będzie TYCH patyków!

Chcę pokazać mu Wszystko. Chcę żeby wiedział, że w tym Kontinuum jest jego miejsce. I że czuć, to Wszystko, to wielki przywilej; choć przynosi też czasem rozpacz. Żeby wiedział, że jest TYM patykiem, kamieniem, marchewką, wilkiem, wiatrem, drzewem i dalej sobą...

Bo nic Prawdziwego nigdy nie umarło...

Nie ma tu miejsca na klęskę! Jestem Matką i winnam mu przynajmniej próbę naprawy tego całego bajzlu! Winnam mu do cholery zdrowe jarzyny! Pachnące truskawki! Szumiące i bujne lasy! Zdatne do picia zasoby wody! Świeże powietrze....

Winnam mu ten Zachwyt, który pozwala żyć pełnią życia. Który odziera ze złudzeń ale jest Prawdziwy. Namacalny, Twój/Mój/Nasz. Nasz Dom...JEDYNY

Nikt Ci tego nie odbierze ale może próbować i to robi...

Nie godzę się na brak TYCH patyków/szyszek/kamieni/robaków...!

I bodziaków przy polnej drodze...

 GDZIE są kurwa bodziaki? Gdzie są łopiany...!?


Zawsze i na zawsze... :)

GREEN POWER!!!!!!!!!!!


 


środa, 28 listopada 2018

susza

                                           

Zmiana klimatu, to fakt. Proces ten postępuje i prognozy na najbliższe lata nie są optymistyczne. 
Jeśli nie ogarniemy się teraz, to ...już nigdy. Trzeba się szykować !
Mogę tą sytuację porównać do filmu 'Thor.:Ragnarok'  :))
Ogrodniczy Ragnarok się zbliża i niema odwrotu. Te zmiany są jak upierdliwa siostra Thora - Hela :)
Gradobicia, porywiste wichry, powodzie, tornada i oczywiście zajebista susza.

                                                "Susza jak na balu AA"
                                                                    T.Mróz

Nie pozostaje nic innego jak zedrzeć szaty lenistwa,ignorancji i rzekomej tradycji....
Budząc w sobie Hulka!!!
Klęska suszy, pustynnienie, pożary, przesuszona gleba; to nie są problemy dotyczące np. Afryki. Dotyka, to nas coraz bardziej bezpośrednio, a niestety niska świadomość społeczna jest w temacie. Mało kto zdaje sobie sprawę, że Polska ma zasoby wody porównywalne z ...Egiptem.

Hulk! Ludzie, zielony tytan ekologiczno-biodynamicznej odnowy!!! Mocarz przemiany!!
Jeszcze czas kochani!! Jeszcze mamy szansę na świetną i zdrową fasolę!!! ;))
Ruszajmy zdobywać!! Trawę, liście, słomę, kompost i cudne, parujące stosiki....gówna !! :)))
Karmmy naszą ziemię i okrywajmy, mulczujmy, ścielmy, podsypujmy ile wlezie!!
Wszak 'goła' ziemia być nie lubi ! Zwłaszcza zimą!
Nasze doświadczenie i obserwacje z tego i minionych sezonów; potwierdzają fakt:

                                                               Ściółka = Życie

Bogate i różnorodne. Na własnym kawałku zmagamy się z okresowym brakiem opadów i suszą; przy jednoczesnym występowaniu wichrów. Wieje z każdej niemal strony! Gleba jest do tego mocno przepuszczalna i jeszcze ciut za mało odżywiona.
Ściółkowanie uratowało nasze wegetariańskie, łaknące zielska brzuchy! ;) 
Ściółkowaliśmy skoszoną trawą, liśćmi i wszystkim co tam mieliśmy ;)
Ściółka pozwala utrzymać wilgoć glebie, chroni przed wysuszającym wiatrem i słońcem!
Wspaniale przeciwdziała suszy :)))
Dzięki temu przetrwała nawet szparagówka, tylko ogórki poniosły przedwczesną śmierć...
Po pierwsze : ścielić!!!
Po drugie ( powiem jak ekoterrorysta): Jedyny rodzaj uprawy jaką warto stosować, to Ekologiczna, Bioróżnorodna ,a najlepiej Permakulturowa :) 
Ogólnie: chcecie se pryskać chemią? Róbcie, to sobie w kibelku jak musicie!
Moim zdaniem w dzisiejszym świecie, na tą chwilę - nic innego nie ma sensu.
Tylko, to zapewni byt naszym dzieciom.
Poza tym, to jedyna opcja prowadzenia ogrodu w towarzystwie małego człowieka ;) 
Znaczy taka opcja przy której nie umrzesz z motyką na słońcu :)
Permakultura, to wymarzona forma dla 'zmęczonych' rodziców :)
Dla rodziców przemęczonych ale głodnych plonów z własnego ogrodu. 
Bo kiedy już odwalimy kawał roboty na wiosnę, razem z sianiem, sadzeniem i koniecznie ściółkowaniem (i zakupem basenika wraz z małą konewką)... Pozostaje nam leżenie w hamaczku i patrzenie na dziecia latającego, podlewającego i pasącego się na grządce :) 

Po trzecie: 


                                          "Służmy naturze, a wszystko będzie dobrze."
                                                                                         M. Fukuoka
Po czwarte:
Mogłabym długo, namiętnie, wdzięcznie i gorąco .... pisać o słomie !!!
O słomo! królowo ściółek!! :)
Mało jest tak skutecznych sposobów ograniczenia rozwoju chwastów ( ekologicznego) jak ścielenie słomą!! Ościeliliśmy i zaćmakaliśmy całą działkę słomą!! Wszystkie byliny, foliak i sad także :)))
Mamy ją wszędzie i jest super ! :D
Sceptyków uprzedzam: na razie nie ma kłopotu z gryzoniami!  Poza tym za radą Seppa nasadziliśmy topinamburu, żeby na wszelki wypadek , przekupić zgłodniałe bestie.



Co odważniejszych i bogatych ( biedni też dadzą radę )w duże ilości materii organicznej, namawiam do budowy wałów. Zagony pagórkowate świetnie plonują, zatrzymują wodę, osłaniają od wiatru. Wymagają sporo pracy ale gra jest warta świeczki zapewniam. 
Najpierw wybieramy ziemię w miejscu 'wałowym', wtykamy na sam dół: gałęziówkę, różne resztki drzewne, nawet pniaczki. Potem rozmaite resztki ogrodowe, skoszona trawa, liście. Ogólnie co tam mamy :) Kompost i gówienko mile widziane. Obsypujemy całość wykopaną ziemią i dodajemy ewentualnie nowej. 
Najlepiej tworzyć na wiosnę ale ja mam "mrówki w tyłku", to mam już ;)
Stworzyliśmy taki na działce...Podejrzewam, że Sepp Holzer by na niego spojrzał i się lewą nogą przeżegnał...ale co tam! 
Wał zabrał nam wszystkie resztki roślinne, potem resztki sąsiada.....,a potem kradliśmy na dzielni wory z liśćmi :))) W końcu udało się go obsypać ziemią i obsiać facelią.
Przyszły deszcze....i okazało się, że można było wcyndować do niego z trzy razy tyle wszystkiego!
Usiadł se majestatycznie, wzbudzając moją rozpacz oczywiście i radość dziecia, który ochoczo po nim pląsał. Wał/miłość/gąsienica/słoń/plac budowy/zjeżdżalnia....
Wał....wspaniałe narzędzie niewychowania :)
No nic, na wiosnę będziemy musieli jeszcze go abgrejdować.




                                                                       obrósł facelią

Na koniec dodam: 

Zachęcam Was gorąco do eksperymentów z różnymi rodzajami ściółki ! Jak w dobrym supermarkecie - każdy znajdzie coś dla siebie! ;))) 

Zwróćcie też uwagę na fajną Sprawę!
 Niebawem zostanie wydana w języku polskim fenomenalna książka o permakulturze!!
Warto wesprzeć jej wydanie, kupując ją w przedsprzedaży ;))

Trochę fotek z końcówki sezonu:

                                                                                kącik M













                                                                tak, wiem ,że jest nadżarta...



Witajcie ponownie zielone potwory!!! ;)

Greeeeeen !! Power !!!!





sobota, 30 września 2017

Miłość


W chwili zwątpienia, gdy Świat wydaje mi się paskudnym miejscem...I dostrzegam tylko parszywców stosujących rundup; gówniarzy biegających z plastikowymi replikami broni palnej...
Łysych tumanów wrzeszczących ' J... ukrainców!'...
Umyte warzywa na targu... I drżę za każdym razem, o swoje zielone, ekologiczne, wrażliwe, genialne dziecko ;)
Mam w życiu szczęście :) W momentach na skraju szaleństwa; na końcu każdej obsranej ścieżki - zawsze odnajduje mnie Miłość. :)
Codziennie staram się być za, to wdzięczna...zazwyczaj w chaosie kolejnego dnia, umyka mi to.
Ale staram się.
Nie wdając się w szczegóły życie nam się wykopyrtnęło o 180 stopni. Mieszkamy znowu w mieście, małym ale mieście.. Marzenia i plany nie umarły co prawda ale muszą zaczekać. Ten ostatni czas był dla nas jak kubeł lodowatej wody wylany na nagrzane słońcem ogórki. I gdy stresy zeżarły nas już do cna jak plaga mszycy... Znów odnalazła nas miłość :)
Kopnęła w dupę, kazała włożyć kalosze i wziąć się do roboty!
Potrzeba bliskości ziemi i natury stała się dla nas sensem życia; szansą by tego życia nie zmarnować. Teraz w mikroskali ale dzięki temu znów wierzę, że gdzieś tam czeka na nas ta puszcza w, której się zapuścimy.
I tak właśnie zostaliśmy działkowcami w Rodzinnych ogrodach działkowych 'Zacisze'.
Z ciszą mają niewiele wspólnego i będę musiała powściągnąć swój nad wyraz rozwinięty ekoterroryzm...
Z powodu owych zmian, nie mieliśmy głów do blogowania i nie bardzo dalej wiemy jaką formę ma blog przyjąć; czy kontynuować w podobnym nurcie ?
Lubię myśleć, że 'Zielony Płot', to przede wszystkim pewna piękna, ważna idea. Zielony płomień rewolucji!!! He,He !
Gdy raz wejdziesz na zieloną ścieżkę eko-mocy, już zejść z niej nie możesz.

"Teraz gdy już nauczyliśmy się latać w powietrzu jak ptaki
Pływać pod wodą jak ryby, brakuje nam tylko jednego;
Nauczyć się żyć na ziemi jak ludzie."
G.B. Shaw

Dla mnie zawsze najważniejsza była miłość. Teraz dobrze wiem, że każdą decyzję podejmowałam kierując się, w taki czy inny sposób, miłością. Jak wiemy pewien rodzaj oświecenia i mądrości, niekiedy odnajduje nas w dziwnych momentach.
Ha! No więc, zielona zgrajo : Działeczka!!!!
Już wszystko widzę oczyma wyobraźni, jak zwykle z hulkowym rozmachem ! Płot zielony być musi, wszak symbole są fajne ! 
Żeby nie było za łatwo, to działkowa nasza Ruinka przywitała nas śmieciami, dziwnymi tworami i budą z szerszeniami :) Wygląda też na to,że ktoś miał tam kibelek...
Przy sąsiedzkim 'umcy! umcy! umcy!..." Lala poskromił chaszcze kosiarą. Posadziliśmy w szpalerze aronie i różne porzeczki :) Rozplanowaliśmy wstępnie warzywnik ( ciągle coś zmieniam, ułożenie uprawy współrzędnej, ze zmianowaniem nie jest proste) miejsce pod foliak itd. Ziemia słabogliniasta, piaszczysta i kwaśna. 
Plan przewiduje:
1. Przekopanie części pod warzywa i przykrycie obornikiem krowim ( mam wątpliwości czy przekopywać????...bidulka szybko wysycha). Skłaniam się ku permakulturowym założeniom ale czy na działce, to ma rację bytu ?? Czytam Seppa Holzera i coraz bardziej mnie przekonuje...
2. Zorganizowanie sytego gówienka dla Naszej Ziemi, tak czy inaczej gówno być musi.
3. Zbudowanie trzysektorowego kompostownika!!! 
Przecież niewiele jest tak bogatych, tętniących życiem i miłością miejsc w ogrodzie, jak kompostownik!!! ;) 
U nas zawsze odgrywał jedną z czołowych ról. W kompostowniku jak w dobrej telenoweli, akcja pełna nieoczekiwanych zwrotów ! Dymiące oznaki jakże pożądanego rozkładu, zdradzieckie kawałki nie rozdrobnionych gałęzi.. Prawdziwa orgia mikroorganizmów ! Chwile, spokojnych, wyważonych debat wśród dżdżownic... Pajęcze intrygi snute przy granicy z Trawnikiem i szemrane interesy w wieczornych mgłach...

Kompost zatem :) My pryzmy nie odwracamy i nie napowietrzamy. Pilnujemy natomiast by rzucać mokre na suche; gdzieś tam trochę papierzysk i kartonu, czasem wapna i podlewamy gnojówkami. Sektory zbudujemy z palet, do tej pory nam się sprawdzało i tym materiałem dysponujemy.
Na tapecie mamy też tzw. Probio emy. Te mikroorganizmy są ponoć świetne do poprawy jakości gleby, przyspieszają rozkład kompostu, oczyszczają ziemie z pestycydów itd...Ogólnie samo dobro, odżywienie i regeneracja !
Planuję testować na działce wiosną, zwłaszcza w sadku. No właśnie, na Ruince są też drzewka owocowe :) Jedna średnia, skatowana wiśnia o pokroju wierzby płaczącej, dwie jabłonki, ledwo żywa śliwka i umarła brzoskwinia. I teraz nie wiem- może im mikoryzę zafundować ? 
I co z wiśnią ?? Help !
Cudownie znów poczuć ten zew natury ;) Wiedzieć, że można wziąć Myszka w nosidło i razem z nim, po chwili znaleźć się w małym azylu... Czysta miłość i dobro :)

Melduję zatem, że Hulk po chwili spoczynku, w akcji i działaniu !!! 
Drżyjcie działkowicze ROD-u 'Zacisze'!!!!!
Permakulturowo-ekologiczny pocisk właśnie został u Was zdetonowany!!!

P.S. Ktoś z Was testował Probio emy? Co o nich sądzicie ?

GREEN !! POWER !!!

poniedziałek, 6 lutego 2017

kiszonka - przeprosiny

Pisząc poprzedni wpis zapomniałam, że skoro uważam, że "Z miłości i przyjaźni nie powinno się mówić wszystkiego'; to ja nie powinnam pisać tego posta. Okazałam się hipokrytką.
Nie będę się beznadziejnie tłumaczyć.
Serdecznie przepraszam najbliższą dotkniętą rodzinę; nie było moim zamiarem nikogo krzywdzić. Zapomniałam,że bliscy zazwyczaj nie mają złych intencji.
Chciałam zwrócić uwagę na to, że 'są rady' i 'rady'. I czasem mało zastanawiamy się nad tym jak i co mówimy; a niektóre rzeczy zapadają głęboko w serce. Przykro mi ,że ten feralny wpis zapewne wam zapadnie.
Oczywiście co się stało, to się  nie odstanie.
Obiecuję załatwiać na przyszłość osobiste żale, osobiście i nie robić kiszonek.
Całą resztę 'internetu' przepraszam, za świadkowanie w rodzinnych niesnaskach.

                                                                                          Mari

sobota, 4 lutego 2017

kiszonka

Długo kisiłam tego posta, pisanie go to była normalnie walka Bannera z Hulkiem.
Powiedzmy, że weszliśmy na wyższy level. Będzie tu też trochę tekstów i rozważań na tematy około rodzicielsko - ekologiczne. Ogrodowo - dzieciakowo - ekologiczne. Zielono - blikościowo - ogrodowe ?
He, he !!! Bójcie się !! ;) Hulk w natarciu !!!


Macierzyństwo zabiera dużo energii i odziera ze złudzeń 'że jakoś to będzie'. Bo teraz trzeba mieć jednak jakiś PLAN
Macierzyństwo niesamowicie umacnia, przechodzisz na wyższy poziom. Bez ściemy - teraz sam poród wydaje się być tą łatwiejszą częścią.
 Drzwi które do tej pory były zamknięte - otwierają się z hukiem. Jak Chuk z półobrotu otwierasz sama kolejne i kolejne.
Power i zielona moc!!!


 Codziennie dotykasz źródła - życia, przemijania. Jesteś źródłem !! Biologiczny, zielony ogrom.
Myślimir sprawia, że jestem wypompowana, ale codziennie z nim razem pokonuje niepowtarzalną drogę do gwiazd ( tak konkretniej, to na pole i do ogrodu ).
W tej wędrówce nie liczy się zarzygana cztery razy bluzka, ból cycków, dziwne oczekiwania rodziny czy, że się zasypia wpół słowa i myśli.
Biorę udział w czymś niezwykłym i nigdy wcześniej nie musiałam się tyle uczyć i w takim tempie ! Każdy dzień to weryfikacja własnej osobowości, lekcja pokory, cierpliwości i wdzięczności. Wydałam światu dziecko i to była naprawdę prostsza część ;)
Wielka przygodo trwaj ! ( trudno nie wpaść w patos heh ).
Rewolucja więc trwa i jeszcze ten magiczny pył nie osiadł nigdzie na stałe. Byle wiaterek wystarcza i znów wzbija się w chaotycznym tańcu w powietrze.
Ciężko zachować równowagę, bo do tego jestem raczej nadwrażliwym i temperamentnym typem. Każdą decyzję  magluję i mieszam jak niedojrzały kompost. Uczę się jak nie wpadać od razu w złość i wchodzić w skórę mojego niemowlaka.
I to nie jest jakaś super moc, która od razu spływa wraz z byciem matką. Tego się trzeba nauczyć.
Często ogarnia mnie czysty irracjonalizm sytuacyjny i emocjonalny!!!
Rany! Łatwiej jest kupę kompostu przerzucić !
A tu bywa, że pod koniec dnia sami jesteśmy jak gówno....
Każdy z rodziny i znajomych ( zarówno dzietni i nie dzietni lub podzietni i przeddzietni ) ma swoją wizję jakimi rodzicami powinniśmy być i jak postępować. Łatwo wpadają w arogancki ton, bezrefleksyjny, wszystkowiedzący. Zapewne tłumaczą sobie, że z miłości lub przyjaźni można powiedzieć wszystko. Nie powinno się.
Polecam tym ludziom poczytać. Po prostu.
Czytanie jest magiczne, ma moc zmiany.
Zapoznać się z najnowszymi badaniami, opiniami naukowców i specjalistów.
Jeśli mi ktoś próbuje wcisnąć swoje racje i stosuje żonglerkę słowną dobrem i zdrowiem mojego dziecka...
Radzę grzecznie... POCZYTAJ!
Radzę, to najbliższym, bo jednak znajomych mam w tym względzie w dupie ( sorry, nie ! )
Zamierzamy towarzyszyć naszemu dziecku w rozwoju. Inspirujemy się szeroko pojętym nurtem ekologicznego rodzicielstwa. Sprawując swoją opiekę kierujemy się intuicją i nową wiedzą    ( okazuje się wcale nie nowa! ), która prowadzi nas prosto ku Rodzicielstwu Bliskości.
 W ogrodzie nasz syn spędzi dzieciństwo ;) Na powietrzu, wśród brudu i bez czapeczki ( omg !!)
Na boso ( nie do końca jak Cejrowski ),cycając się bezwstydnie,wszędzie i zapewne tak długo jak sam będzie chciał....Zanurzając się w kojącej zieloności i dobrej pracy własnych rąk.
Damy Myślimirowi świat, ten prawdziwy. I zachwyt, który sprawia, że warto żyć !!!
Zresztą dajemy sobie zachwyty na zmianę ;)


Mamy zielone serca i jemu chcemy ofiarować takie same, jeśli nam pozwoli. Weźmie ile będzie chciał.
Bardziej przyziemnie : podwyższone mini grządeczki, huśtawka, domek na drzewie, błoto i las.
Tak wiem, oczywiście mam megatroniczne plany i chcę wszystkiego na raz :) Ktoś może pomyśleć, że mam niezłą banie. Kurde mam !!!  Głęboko wierzę, że konkretnej zmiany mogą dokonać rodzice. Posiać, dbać ( uprawiać ?) i zebrać dobry plon w postaci żywych i wrażliwych przyrodniczo ludzi.
 Ludzi zielonej zmiany!!
Ale wciąż jestem Matką uczącą się, 'wybaczcie'.
Dlatego tak mnie cieszy, że tylu ludzi myśli i czuje podobnie ! Kocham Was Zieloni moi ! :)

Tu dla dociekliwych; zajrzyjcie, poczytajcie jak będziecie mieli ochotę w temacie rodzicielstwa:

William i Martha Sears "Księga Rodzicielstwa Bliskości"
Richard Louv " Witamina N" "Ostatnie dziecko lasu"
Oczywiście wszystkie książki Jaspera Juula

Polecam stronki:

Dzieci są ważne
Wielki zachwyt
Cohabitat 
Balticarium
ulica ekologiczna
Na razie tyle mi do głowy przyszło i to oczywiście nie wszyscy zieloni szaleńcy zmiany :)

Green Power!!!!!!! 
Zielonej mocy młodzi, zieloni rodzice !!! :)

P.S. Najlepsza zabawka naszego dziecka ? Drewniana łyżka !
 Pokonała nawet lusterko z falbanką ;)

niedziela, 18 grudnia 2016

GREEN POWER!!!


W ostatnich dniach dostałam sporo życzeń; głównie "spełnienia marzeń". Moim marzeniem jest odzyskać wiarę w lepsze jutro...
Najgorsze jest poczucie bezradności i braku wpływu na cokolwiek. No więc....
Gówno prawda!!!
Czas na bunt ludzie !!!!
Nie dajmy się omamić i ogłupić ! Możemy mieć realny wpływ na otaczającą nas rzeczywistość ! Korzystajmy z niego, nie idźmy na łatwiznę ( pamiętajcie roundup to zło !!)
 Widły, łopaty w dłoń i do ogrodów, na balkony, działki, parki, do lasów, na pola !!!
Rozniećmy zieloną eko rewolucję !!!
 Poddajmy się mocy, która drzemie w roślinach. Postawmy na odrodzenie !!!
Tu i teraz możemy zdecydować by żyć, pracować i umrzeć z pełną świadomością uczciwie i dobrze !  Bo, to jest dobra zmiana.
Bo nasze wybory kształtują nie tylko naszą rzeczywistość.
Obowiązkiem moralnym każdego człowieka żyjącego na tej biednej planecie jest żyć ekologicznie
dbając po prostu o nasz WSPÓLNY DOM.
Segregowanie odpadów, oszczędzanie wody,  inwestowanie w energię odnawialną, jak największa samowystarczalność, rezygnacja z szeroko pojętej chemii. Zrównoważony rozwój i ekologiczne rolnictwo. Rozsądne wybory żywieniowe, które oszczędzą cierpień niewinnym istotom, a nam zapewnią zdrowie i niezależność od koncernów farmaceutycznych. Przestańmy się oszukiwać, światowego głodu i biedy nie można oddzielić od jedzenia kurczaków i wołowiny.
Przestańmy myśleć, że jesteśmy sami, bezradni, bezwolni i zdani na czyjąś łaskę lub niełaskę. Ratujmy świat codziennie, w naszej własnej małej skali. Nasze zdrowie i zdrowie planety są nierozerwalne.
"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie, później z tobą walczą.
Później wygrywasz."
Mahatma Gandhi
Naruszyliśmy już w każdy możliwy sposób naturalny porządek na ziemi. Giną zwierzęta, giną rośliny, giniemy my. Mnożą się konflikty, pojawiają się nowe epidemie, choroby i kataklizmy. Masowo wymierają pszczoły. Rośnie w siłę gnijąca nienawiść, zło i agresja. Jest jak zaraza ziemniaczana.
Nie dajmy się zarazić !
"Służmy naturze, a wszystko będzie dobrze".
Fukuoka
Stan szaleńczego obłędu, tryskającego zieloną siłą; pewnie jest dobrze znany co poniektórym tutaj. Dajmy się ogarnąć zielonej mocy. Dostrzeżmy w kiełkujących nasionach szansę na lepsze jutro.

Ludzie ogarnijmy się !!!
Rozpalmy nasze zielone serca niczym latarnie, ekologicznym, zielonym blaskiem ! Oświecajmy siebie i innych ! Kształtujmy przyszłość naszych dzieci ! Uczmy je dobrego, zdrowego życia; szacunku dla przyrody. Że przemoc naprawdę rodzi przemoc, a konflikty rozwiązuje się poprzez dialog. Zróbmy, to a w przyszłości nie będzie wojen; zaleje nas fala  wrażliwych i empatycznych ludzi.
Wzywam Was oficjalnie do walki !!!Powstańcie dobre, zielone duchy !!! Zmieńmy świat !!!
Bo, to my sprawiliśmy, że tak trudno się żyje.
ROZPIERDOLMY SYSTEM ODDOLNIE !!!
Róbmy zieleń, jedzmy zieleń, chrońmy zieleń !!!
Ogrodowe potwory, nimfy, włóczykije, odmieńcy, biomaniacy, ekoterroryści, fascynaci, przyrodnicy; obywatele drugiej kategorii !!!
Powstańcie !!!
ZIELONY NARODZIE POWSTAŃ !!!!!
POWSTAŃCIE I DO ROBOTY ! NIKT ZA NAS NIE SKOMPOSTUJE TEJ KUPY GÓWNA, 
KTÓRA NAM TU ZALEGŁA !!!!
Kalosze, widły, taczki i do dzieła !!!
ODZYSKAJMY LEPSZE JUTRO !!

GREEN POWER !!!!!


P.S.Wdziewam walonki i zapierdalam do ogródka zastosować jeszcze siew ozimy pietruszki korzeniowej.
P.S.2. Kochany ten wpis dedykuję tobie. Żyjmy bez ściemy !
P.S.3 Z całego serca życzymy Wszystkim ludziom o zzieleniałych sercach i mózgach :
Przede wszystkim SPOKOJU i powera do codziennej walki by walką być w końcu przestała.
Zielonych Świąt !!!



czwartek, 8 grudnia 2016

paskudnie ale....

Za oknem jakoś paskudnie i wietrznie... Dolina Grzeszyńska w listopadzie. 
Cholera...to już grudzień
Co roku mam plan przespania początku grudnia, z pobudką na święta żeby się najeść rzecz jasna. Niestety co roku w tym okresie wypadają moje urodziny...I co roku podsumowuje...ech..
Kiedyś myślałam, że będąc w TYM wieku będę sławną, piękną i dobrze ubezpieczoną artystką. 
To było bardziej kiedyś :) Teraz zdecydowanie wolę takie piękno z ziemią za paznokciami.
 Plany i marzenia się zmieniają, ewoluują ,a ja nigdy nie byłam specjalnie nastawiona na tzw. sukces, co to go wszyscy muszą mieć. Mam osiągnięcia twórcze, które śpią w szufladzie i im tam na razie ciepło i dobrze. Mam w głowie i sercu zieloność, ona mnie pochłonęła i skradła duszę.
To w końcu też sztuka :)
W tym roku jednak mogę powiedzieć, że przynajmniej ambitny plan posiadania rodziny się spełnił.
Synek nam się udał znakomicie :) Rośnie jak po gnojówce z pokrzywy ;)
Tak więc za płotem paskudnie ale ciasto na piernik już sobie leżakuje w lodówce; kwas buraczany zrobiony, grzyby razem z chilli dyndają nad kuchnią, a ja poznaję co znaczy kolka....
Kolka to zło....Kolka jest jak najgorszy chwaścior...Kolka jest jak....;perz albo kielisznik !!!
Tyle w temacie kolki.
Ku pokrzepieniu wrzucam ciepłe, sierpniowe wspomnienia zza płotu :









 torebka Mamy Muminka




 ech...przed zarazą

























to dopiero chaos :) uwielbiam nasz sad

A tak było na ostatnim spacerze przedwczoraj :) 





 Dzidziuś w lodowej gęstwinie


 paluszki hatifnatów



Tak więc czekam na święta żeby się najeść do syta.  Może nawet uda się ciepłą kawkę wypić?

Green Power ludziska!!!!!!!!!!!!!!!!

 A TU możecie zobaczyć jak było u nas pod koniec listopada w 2015 :)
A TU jeden z krzepiących lipcowych postów, który próbuje ogarnąć WSZYSTKO :)