Jesteśmy zdziczali wszyscy na umyśle jak leci; każdy po trochu.... nie mogło nie mieć, to wpływu na nasz mały świat :)
W naszym ogrodzie wieją czasem prawdziwe, anarchistyczne wiatry i panoszą się niepokorne chwasty!
POPiSują się susze i pory deszczowe; nawiedzają nas plagi szkodników, by w końcu ulec na rzecz równowagi. Wzrastają i żyją charakterne organizmy roślinne i zwierzęce! Cały czas tętni bogate, kulturalne życie towarzyskie wszystkich istot.
To budujące móc wyjść do własnego ogrodu i podziwiać ten nieustający ruch. Wszystko jakoś RAZEM współgra...
Nasz warzywnik, to walka wielości idei, frakcji, poglądów, rzeczywistości i marzeń. To jednak wciąż oaza - każdego z osobna! Choć tak się wszyscy różnimy... w tym jest piękno i harmonia.
Na fali ogólnego, rodzinnego zmęczenia i jakiejś takiej gorszej kondycji ( powyborczej?)....nie napiszę przecież lenistwa! A także z przekory.... Zrodził się pomysł !
Zainspirowani też lekturą książki Masanobu Fukuoki (japońskiego filozofa i rolnika) "Rewolucja źdźbła słomy"; postanowiliśmy po prostu 'Służyć Naturze, a wszystko będzie dobrze' !! :)
Od jakiegoś czasu praktykujemy założenia ekologiczne w naszym ogrodzie. Teraz czas na krok dalej!
Czas na permakulturę ! Czas na bunt !
Opcja jesiennego rycia glebogryzarą całego naszego areału sparaliżowała nas na tyle, że.....w ogóle tego nie zrobiliśmy he, he ! :) Samoistnie pomysł się przyjął :)
Po za tym bliska jest nam też idea jak największej samowystarczalności.
Po ostatnich deszczach ziemia odetchnęła ewidentnie. Myślałam, że pozostanie zbita po długotrwałej suszy ale dzięki ściółkowaniu podczas sezonu i pozostawieniu teraz chaszczy; stworzyły się wspaniałe warunki dla harcowania różnych gryzoni. Gleba została zryta, przeryta na wszystkie strony przez nornice i krety :) Weszłam do warzywnika za płotem i ....zapadłam się ! Na nowo powysiewał się tam ogórecznik, okrywając podłoże w podwyższonej grządce. Gdzie zabrakło chwastów, ziemię pokrył dywan liści. Także facelia wysiała się drugi raz sama, tworząc zwarty, zielony kobierzec :) Nagietki sobie zakwitły jeszcze. Zapanował prawdziwy, naturalny chaos :) Hulk jest szczęśliwy !!!
Idąc za ciosem zaplanowaliśmy 'ściółkową' grządkę koło foliaka :) W przyszłym sezonie zamieszkają tam ziemniaki :)
Najpierw Lala wykosił kosą chaszcze, potem nawieźliśmy tam kompostu i zasypaliśmy warstwą zrębkowo- liściasto - trawową ( wszystko ma ok. 20cm grubości ). Na wiosnę dosypiemy jeszcze trochę zrębek, a teraz wszystko smacznie się przetrawi. Było to bardzo przyjemne i nie tak męczące jak uprawa orkowa ( sama nazwa wskazuje na niezły Mordor ) ;) Tzw. grządka dla leniwych :)
ściółka na zbliżeniu ;)
Zainspirował mnie filmik na fejsie użytkownika "Przez rok nie kupię jedzenia". Facet tak po prostu wyciągnął z ziemi całą roślinę wraz ze wszystkimi kartoflami ! Bosko ! :)
Ponieważ do wyzwań ogrodowych podchodzę ambicjonalnie; zakupiliśmy i pożyczyliśmy trochę literatury na długie jesienne wieczory ;)
Polecam oczywiście gorąco książkę Fukuoki !!!
W moim zestawie jest też kilka pozycji nie ogrodowych ale uważam, że są ważnym, naturalnym dopełnieniem. Ta o ziołach jest pożyczona od mojej nie ocenionej, wiedźmińskiej teściowej ;) Ma duuużo fajnych obrazków ;) "Zwyciężyć chorobę" czytam nie tylko dla tego, że napisał ją mój wujek ;) No może w połowie dla tego, a w połowie, bo niestety mi się przydaje. Mądra, fajna książka po za tym !
Pasiekę mamy ambicję kiedyś faktycznie założyć - natchnął nas dziadek Zyga w wakacje. Co do "Zamień chemię na jedzenie"- cóż staramy się to robić ! Zawiera sporo użytecznych i co najważniejsze prostych przepisów. O permakulturze mam potrzebę teraz czytać co mi się nawinie; tej książki Seppa Holzera jeszcze nie zgłębiłam ale zamierzam. Na pewno jak uzbieram kupię też pierwszą polską książkę o tym traktującą; mianowicie: "Ogrody permakultury.Dotknąć ziemi."Moniki Podsiadłej i Andrzeja Młynarczyka.
To, że się teraz jaram permanentną kulturą, nie znaczy, że całkiem zarzucę czytanie o "normalnym" ogrodnictwie ;) Pozostanę wierna "Gardeners'World" na pewno! Po za tym za zielonym płotem planujemy jeszcze kilka podwyższonych grządek w stylu angielskim. Mają nieodparty urok ! W końcu grunt, to bioróżnorodność idei ;)
No i "Ostatnie dziecko lasu", to pozycja która skłania do refleksji. To książka także dla tych których martwi 'jak uchronić nasze dzieci przed deficytem natury'ale nie tylko. Książka o tym, że dźwięki, zapachy i widoki krajobrazu otaczają każdego z nas od momentu narodzin.
Na razie książka ta zostawiła mnie z pytaniem:
Jak wiele bogactwa życia tracimy na rzecz pośrednich, elektronicznych bodźców?
Czytam zatem dalej...
A Was zapraszam do odwiedzin w naszej ogrodowej dziczy ;)
dzicz
jarząb
palimy łęty pomidorowe
topinambur nam nie zakwitł w tym roku
dzicz
w foliaku :)
taki piękny, smakowity mamy kompost, mniam !!
Jak u Was jesień ? Co czytacie w te łaskawie dłuższe wieczory ? :)
Aha i 'Służcie Naturze, a wszystko będzie dobrze !!!' ;)
Green power!!!