Świat pachnący fermentującą powoli węgierką; grzybowy zapach zmierzchu i tą pozorną powolność wszystkiego...
Świat dzisiaj pląsa ospale w rytmach reggae....
Mąż tłucze się w kuchni przy tworzeniu magicznego rosołu... zapach świeżego lubczyku !
A ja obłożona psem, kotem, kocami i z herbatowo-miodowym ulepkiem do picia .... mogę wreszcie popisać coś na blogu ;) To jedyny istniejący plus jakiegokolwiek przeziębienia ;)
No tak ale kiedy ja łapię oddech w wyrku; ogródek szaleńczo dogasa strzelając kolejnymi feriami barw. Jeszcze trochę i już trzeba będzie z glebogryzarą wejść; jakiś poplon wykombinować gdzieś może i piaskowanie gleby zaplanować. Cebulowe zamówienie zrobić i może jakieś krzaczki zakupić?
Na razie jednak jeszcze wszystko rośnie :) Na grządkach królują korzeniowe i.... chwaściory.
Pory sukcesywnie są pożerane; także pomidory jeszcze obficie plonują.
Doczekałam się też karczochów pięknych; kwitną zachwycająco !!! Takie ostowo - smocze mają pąki ! Miałam zamiar wykorzystać je kulinarnie ale akurat w momencie odpowiednim na zbiór, mnie nie było. Ponoć smakują podobnie do szparagów; zawierają masę witamin i są bardzo zdrowe dla naszego układu pokarmowego, wątroby itd. Zjada się kwiatostany, a konkretnie tzw. serce karczocha, czyli jego soczyste dno kwiatowe. Mmmm bardzo hulkowo :)
Uprawa tej rośliny nie nastręcza mi wiele problemów; a przyznam, że przeczytane informacje z neta na jej temat raczej mnie zniechęcały. W sensie, że taka upierdliwa w utrzymaniu ;)
Sadzonki wyprodukowałam sama z nasionek jakiś z OBI, potem wsadzając rośliny na miejsce stałe zachowałam między nimi za małe odległości. Kurcze nie wzięłam pod uwagę, że naprawdę mega się rozrosną !! Każdej roślince do dołka naładowałam kompostu; podlewane były też gnojówką z pokrzywy i żywokostu. Moje karczochowe smoki uwielbiają i mają duże zapotrzebowanie na składniki pokarmowe. Były też w sezonie wielokrotnie ściółkowane jak reszta warzyw i na zdrowie im to wyszło. Niestety stwierdzam, że nawet takie smoko-karczochy ulegają pod naporem inwazji śliników. Kiedy ten najeźdźca się oddalił; zaatakował szwadron mszycy !! I tu mechaniczne usuwanie nie ma sensu, bo karczochy mają strasznie kruche liście ! Kiedy metoda Hulka zawiodła, uratowała nas broń biologiczna w postaci oprysków z różnych smrodliwych berbeluch. Próbowałam im nawet w ramach muzykoterapii; puszczać Boba Marleya z komórki.... chyba jednak oprysk bardziej pomógł ?
Ponoć w naszym klimacie roślina ta nie zimuje...Ale ponieważ 'nasz' klimat raczej się zmienił; zamierzam okopcować moje smoczki i liczyć na to, że przetrwają zimę. A zapomniałam jeszcze dodać, że pachną obłędnie po prostu ! Jak gotowa kompilacja zapachowa w jakiejś wypasionej perfumie !
Smocze cudeńka:
smocze łuski
Także polecam poeksperymentować !! Dużo satysfakcji daje wyhodowanie własnego smoka ;)
A w reszcie ogrodu...błoga zielono podsuszała dzicz :) Jak wiadomo pogoda nas nie oszczędza; módlmy się o deszczową jesień cholera !! W sadzie lekka kiszka, sucho na wiór; liście z jabłoni opadają żółte, a owoce tych późniejszych odmian bardzo małe w tym roku. Wczesne jabłka i śliwki jakoś dały radę ale późniejsze węgierki zrzuciły owoce. Aronia i mała konferencja utrzymały swoje dzięki podlewaniu. Brzoskwinie są już do zbierania, jak i winogrona ...
W foliaku standardowa dżungla hulkowa; tylko mi lian brakuje... Papryki są boskie !! Dalej nie mogę uwierzyć, że to moje, że z maluśkiego nasionka, że takie aromatyczne !!! Normalnie 'JA CIE' !!! :)
Moim paprykom było nad wyraz wygodnie pod folią i jak bakłażany pokochały gnojówkę z żywokostu. Ogólnie mają duże zapotrzebowanie na wodę; polubiły też mulczowanie.
Pierwszy raz też udał nam się melon, bo pod folią; arbuz niestety skonał w męczarniach i spiekocie, bo ponoć odmiana odporna, nie pod osłony miała być echh... więc został wysadzony między dynie w ogródku... które zresztą też pousychały...
O bakłażanach wspomnę tylko, że żyją, mają się dobrze i pokonały przędziorki.
Hulk mruczy z dumy mimo wszystko :)
Skalniak zamienił się prawie cały w suchą, dziurawą ruinę i koniecznie trzeba go abgrejdować na jesień. Wygląda jak Minas Morgul - wersja dla ropuch...
A tu w ogrodzie:
melon
malinówy
marchewka i pietruszka...hmm
truskawkom udało się odbić
rudbekia naga
czarne
kwiaty endywii
Pozyskujemy też na bieżąco różne nasiona z naszego ogrodu; a że warto to robić, to chyba nie muszę pisać ;) Mamy masę nasturcji, nagietka, maków, cynii, papryk ostrych, czerwonych i żółtych, kopru, fenkuła, kolendry, bakłażanka 'Black beauty" i sałaty czerwonej jakiejś itd.. No w każdym razie trochę tego mamy :)
Jak macie ochotę się powymieniać nasiennie, to piszcie :)
Standardowo GREEN POWER ludzie !!!
Wspaniałe masz plony! Jaka powierzchnię obsadziłaś warzywami? Wyglądasz na obszarnika...
OdpowiedzUsuńBardzo jest ładny kwiat koprowy. Można go sadzić na ozdobnych rabatach.
Na przyszły rok planuję 'łąkę' koprową :) akurat jest mały kawałek niczym nie obsiany. A ogród warzywny to jakoś 3, 4 ary. Ale w tym roku nie udała się fasolka i dynie, więc sporo zostało obsiane facelią; żeby w ogóle coś rosło. Cały czas eksperymentujemy i już wiem, po tym sezonie, że będę ciaśniej wszystko sadzić i siać. Także powierzchnia uprawna umowna raczej jest ;)
OdpowiedzUsuńKarczoch powinien dać radę, jeśli tylko zima będzie łagodna. Po karczochach u Kasi Bellingham widać, że polski klimat im nie straszny ;) A wymianka nasionkowa już niebawem w Klubie Pożądanego Nasionka na forum "Na ogrodowej" powinna wystartować. Ja już swoje zbiory gromadzę w tym celu ;)
OdpowiedzUsuńAha - i mała prośba - mogłabyś zdjęcia ciut większe robić w postach? Zaznaczyć jako duże albo nawet bardzo duże przy publikacji? Bo czasem, żeby coś dojrzeć w Waszym gąszczu, trzeba w każde zdjęcie "wchodzić" :)
Naharujesz się w tym ogrodzie, ale za to jakie wyniki! Wspaniałe karczochy, i papryki, i pomidory. No a kwiaty - piękne.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już się wykurowałaś i możesz przestać się pieścić w łóżeczku;) Ogród wzywa:)
Ha!!! Wykurowałam, dzięki :) No jak się ogród ma to faktycznie nie ma co chorować; teraz czeka mnie dziki zapieprz ;))) Juhu !! juhu !!
Usuń