wtorek, 29 września 2015

Rusałka Pokrzywnik (Aglais Urticae)

Nadchodzi ! 
Nieubłaganie zbliża się do nas wielkimi krokami. Często zachwycająco piękna ale już nie tak miła. Mowa o jesieni. O zwierzętach gromadzących zapasy na zimę, gromadach myszy w drewutni szukających ziarna na stole. Nakryłem taką jedną wczoraj. Usiadła obserwując mnie bacznie i wyglądała jakby chciała mi powiedzieć "Hej koleś ten teren jest już zajęty idź gdzie indziej, bo jak nie to ....." , oddaliłem się więc po cichu zapominając po co tam poszedłem. Ale nie o myszach Wam opowiem. 
Późną jesienią, kiedy tęsknota moja za motylami sięga zenitu, idę na strych i patrzę. Patrzę na krokwie gęsto obsiane zahibernowanymi Rusałkami. Odpoczywającymi Rusałką Pokrzywnik (Aglais Urticae) i Rusałką Pawik (Aglais Io), ale dziś o tej pierwszej. 

Rusałka Pokrzywnik inaczej zwana Rusałką Chmielowiec jest stosunkowo dużym motylem o rozpiętości skrzydeł około 5 cm. Skrzydła ma w kolorze ceglasto czerwonym z licznymi czarnymi plamkami. Przy bocznych krawędziach jest rząd niebieskich plamek, zaś przy górnej żółto białe. Po złożeniu skrzydeł motyl ten upodabnia się kolorem do zeschłego liścia, co jest świetnym kamuflażem. 







Pierwsze Rusałki pojawiają się nawet w marcu, kiedy to mocniejsze promienie słońca ogrzeją zahibernowane motyle i pobudzą ich metabolizm. Wtedy wylatują na poszukiwanie pierwszych kwiatów aby się posilić. Najczęściej można je spotkać na kwitnącej wierzbie. Gdzieś w kwietniu przystępują do rozmnażania. Samica składa jaja na spodniej części liścia rośliny żywicielskiej czyli w tym przypadku pokrzywy lub rzadziej chmielu. Wybiera młode rośliny w miejscach jak najbardziej nasłonecznionych. 




Początkowo gąsienice trudno jest odróżnić od Rusałki Pawika. Są czarne i pokryte kolczastymi wypustkami, dopiero po drugim linieniu pojawiają się wzdłuż ciała charakterystyczne dla nich żółte pasy. Pierwsze pokolenie pojawia się na przełomie czerwca i lipca zaś drugie pod koniec sierpnia. Czasami zdarza się jeszcze trzecie pokolenie. 


Rusałka pokrzywnik występuje w kilku formach różniących się od siebie wybarwieniem, a niekiedy bardziej lub mniej większymi plamkami na skrzydłach. Spowodowane jest to przebiegiem temperatur.

 A Wy "przygarniacie" Rusałki do siebie na zimę? A może coś jeszcze u was zimuje?












piątek, 18 września 2015

Karczochowe smoki w rytmach reggae

Uwielbiam takie dni jak dzisiaj... upał gorący i przejrzały jak rumiane brzoskwinie.
Świat pachnący fermentującą powoli węgierką; grzybowy zapach zmierzchu i tą pozorną powolność wszystkiego...
Świat dzisiaj pląsa ospale w rytmach reggae....
Mąż tłucze się w kuchni przy tworzeniu magicznego rosołu... zapach świeżego lubczyku !
A ja obłożona psem, kotem, kocami i z herbatowo-miodowym ulepkiem do picia .... mogę wreszcie popisać coś na blogu ;) To jedyny istniejący plus jakiegokolwiek przeziębienia ;)
No tak ale kiedy ja łapię oddech w wyrku; ogródek szaleńczo dogasa strzelając kolejnymi feriami barw. Jeszcze trochę i już trzeba będzie z glebogryzarą wejść; jakiś poplon wykombinować gdzieś może i piaskowanie gleby zaplanować. Cebulowe zamówienie zrobić i może jakieś krzaczki zakupić?
Na razie jednak jeszcze wszystko rośnie :) Na grządkach królują korzeniowe i.... chwaściory.
Pory sukcesywnie są pożerane; także pomidory jeszcze obficie plonują.
 Doczekałam się też karczochów pięknych; kwitną zachwycająco !!! Takie ostowo - smocze mają pąki ! Miałam zamiar wykorzystać je kulinarnie ale akurat w momencie odpowiednim na zbiór, mnie nie było. Ponoć smakują podobnie do szparagów; zawierają masę witamin i są bardzo zdrowe dla naszego układu pokarmowego, wątroby itd.  Zjada się kwiatostany, a konkretnie tzw. serce karczocha, czyli jego soczyste dno kwiatowe. Mmmm bardzo hulkowo :)
 Uprawa tej rośliny nie nastręcza mi wiele problemów; a przyznam, że przeczytane informacje z neta na jej temat raczej mnie zniechęcały. W sensie, że taka upierdliwa w utrzymaniu ;)
Sadzonki wyprodukowałam sama z nasionek jakiś z OBI, potem wsadzając rośliny na miejsce stałe zachowałam między nimi za małe odległości. Kurcze nie wzięłam pod uwagę, że naprawdę mega się rozrosną !! Każdej roślince do dołka naładowałam kompostu; podlewane były też gnojówką z pokrzywy i żywokostu. Moje karczochowe smoki uwielbiają i mają duże zapotrzebowanie na składniki pokarmowe. Były też w sezonie wielokrotnie ściółkowane jak reszta warzyw i na zdrowie im to wyszło. Niestety stwierdzam, że nawet takie smoko-karczochy ulegają pod naporem inwazji śliników. Kiedy ten najeźdźca się oddalił; zaatakował szwadron mszycy !! I tu mechaniczne usuwanie nie ma sensu, bo karczochy mają strasznie kruche liście ! Kiedy metoda Hulka zawiodła,  uratowała nas broń biologiczna w postaci oprysków z różnych smrodliwych berbeluch. Próbowałam im nawet w ramach muzykoterapii; puszczać Boba Marleya z komórki.... chyba jednak oprysk bardziej pomógł ?
  Ponoć w naszym klimacie roślina ta nie zimuje...Ale ponieważ 'nasz' klimat raczej się zmienił; zamierzam okopcować moje smoczki i liczyć na to, że przetrwają zimę. A zapomniałam jeszcze dodać, że pachną obłędnie po prostu ! Jak gotowa kompilacja zapachowa w jakiejś wypasionej perfumie !
Smocze cudeńka:


 smocze łuski





Także polecam poeksperymentować !! Dużo satysfakcji daje wyhodowanie własnego smoka ;)
A w reszcie ogrodu...błoga zielono podsuszała dzicz :) Jak wiadomo pogoda nas nie oszczędza; módlmy się o deszczową jesień cholera !! W sadzie lekka kiszka, sucho na wiór; liście z jabłoni opadają żółte, a owoce tych późniejszych odmian bardzo małe w tym roku. Wczesne jabłka i śliwki jakoś dały radę ale późniejsze węgierki zrzuciły owoce. Aronia i mała konferencja utrzymały swoje dzięki podlewaniu. Brzoskwinie są już do zbierania, jak i winogrona ...  
W foliaku standardowa dżungla hulkowa; tylko mi lian brakuje... Papryki są boskie !! Dalej nie mogę uwierzyć, że to moje, że z maluśkiego nasionka, że takie aromatyczne !!! Normalnie 'JA CIE' !!! :)
Moim paprykom było nad wyraz wygodnie pod folią i jak bakłażany pokochały gnojówkę z żywokostu. Ogólnie mają duże zapotrzebowanie na wodę; polubiły też mulczowanie.
Pierwszy raz też udał nam się melon, bo pod folią; arbuz niestety skonał w męczarniach i spiekocie, bo ponoć odmiana odporna, nie pod osłony miała być echh... więc został wysadzony między dynie w ogródku... które zresztą też pousychały...
O bakłażanach wspomnę tylko, że żyją, mają się dobrze i pokonały przędziorki.
Hulk mruczy z dumy mimo wszystko :)
Skalniak zamienił się prawie cały w suchą, dziurawą ruinę i koniecznie trzeba go abgrejdować na jesień. Wygląda jak Minas Morgul - wersja dla ropuch...
A tu w ogrodzie:








 melon
 malinówy


 marchewka i pietruszka...hmm
























 truskawkom udało się odbić
 rudbekia naga

 czarne


 kwiaty endywii

Pozyskujemy też na bieżąco różne nasiona z naszego ogrodu; a że warto to robić, to chyba nie muszę pisać ;) Mamy masę nasturcji, nagietka, maków, cynii, papryk ostrych, czerwonych i żółtych, kopru, fenkuła, kolendry, bakłażanka 'Black beauty" i sałaty czerwonej jakiejś itd.. No w każdym razie trochę tego mamy :) 
Jak macie ochotę się powymieniać nasiennie, to piszcie :) 

Standardowo GREEN POWER ludzie !!!