niedziela, 31 maja 2015

Wino z kwiatów bzu czarnego

Czarny bez kwitnie !!! Jego koronkowe kwiaty mają leczniczą moc :) My suszymy na napary, robimy syrop na surowo i od zeszłego sezonu ( zapewne aż po kres naszych dni ) wino.
Aromatyczne, musujące, półwytrawne, po prostu kosmiczne w smaku !!! Zrobiło taką furorę  wśród rodziny i znajomych, że w tym roku poczyniliśmy z podwójnej proporcji nastaw. I zdaje się, że nastawimy jeszcze jeśli kwiaty się utrzymają :) Będzie wino weselne bzowe ;)
Polecam wam gorąco ten trunek !! Przepis łatwy, a efekt niesamowity !

----------------------------------------------------------------------------


---------------------------------------------------------------------------------

  • 5 litrów wody
  • 2 x cytryny
  • 1 kg cukru
  • ok.16 baldachów bzu
  • drożdże do wina białego w płynie, najlepiej tokay
----------------------------------------------------------------

Bez zrywamy najlepiej w słoneczny dzień. Kwiaty sprawdzamy na obecność różnych żyjątek i odcinamy im grubsze zielone łodyżki ( najlepiej nożyczkami ). WAŻNE: nie płuczemy kwiatów !!!
Wrzucamy do jakiegoś dużego gara, razem z pokrojoną w plastry cytryną. W wodzie rozpuszczamy cukier ( podgrzewamy na kuchni aż cukier się rozpuści ) i letnim zalewamy kwiaty w garze.
 Na koniec dodajemy drożdże. 
 Odstawiamy nasz nastaw przykryty ścierką na ok.6 dni w ciepłe miejsce. Po tym czasie cedzimy i przelewamy wino do balonu z rurką fermentacyjną. Dopełniamy wodą do 6 litrów. Wino jest już wspaniałe po dwóch miesiącach....... no dobra próbowaliśmy po miesiącu i było super :)
Po trzech miesiącach przelewamy je do butelek. Zyskuje bogatszy smak po ok pół roku ;)
Jest kwintesencją wczesnego lata, jak słoneczny dzień zamknięty w butelce ;)
Polecam jeszcze raz !!!


czwartek, 28 maja 2015

Ikar... ale czy na pewno syn Dedala ?

Kocham te poranne pobudki ! Kiedy leniwie otwieram jedno oko na które właśnie padły promienie słoneczne, lekko ogrzewając mi połowę twarzy...
 Sielanka jednak nie może trwać zbyt długo...
Nie bardzo wiem w jaki sposób i czemu; ale Akryl i Bulaj zawsze to wyczują. Ba powiem więcej, oni to wiedzą zanim ja się zorientuje, że się obudziłem !
 Takim to sposobem po chwili mam już na sobie Akryla, do którego dociera, że kiszki mu marsza grają i nie wytrzyma ani sekundy dłużej bez jedzenia; w przeciwnym wypadku padnie trupem z głodu ! Zaraz za nim wpada do pokoju Bulaj rozwalając po drodze wszystko swym wielkim ogonem...... ale do rzeczy! Po całym karmieniu wreszcie można oddać się przyjemności, wręcz rytuałowi śniadania na dworze (obowiązkowo do tego kawka z miodem).
 Nierzadko się zdarza, że śniadaniem zainteresowani są także inni mieszkańcy naszego ogrodu np. mrówki całymi koloniami dobierają się do drożdżówki lub Puszysław ukradkiem chłepce kawę z mlekiem (czarnej nie tyka ). Punktem kulminacyjnym śniadania jest obchód.Wtedy to oceniamy jak bardzo coś urosło przez noc ?! Czy też ropuchy w swych eskapadach nie powywalały rojników (a wywalają zawsze). Spotykamy kolejnych przybyszów, którzy tak jak i my są zachwyceni bioróżnorodnością naszego ogrodu.
 Stałym bywalcem jest.... Modraszek Ikar (Polyommatus icarus) !!!!!! To stosunkowo mały motyl, rozpiętość jego skrzydeł ma od ok. 2,5-3 cm ( przez to bardzo urokliwy). W ciągu roku występują dwa pokolenia imago, a czasami zdarzają się nawet trzy!!
 Jest to gatunek o bardzo wyraźnym dymorfiźmie płciowym (różnice w wyglądzie samic i samców jednego gatunku). Samce mają  górną powierzchnię skrzydeł intensywnie błękitną o fioletowym odcieniu z ciemnym brzegiem i jasnymi strzępinami. Samice zaś są brunatnobrązowe z domieszką błękitu o różnej intensywności; wzdłuż brzegów mają czerwonożółte plamki.
 U obu płci na spodzie skrzydeł widoczne są plamki wzdłuż brzegów i centralnej części skrzydła. U samców w nasadowej części spodnich skrzydeł można zobaczyć zielononiebieskie metalicznie połyskujące łuski.
 Samice składają jaja pojedynczo na kwiatach, liściach, lub pąkach roślin pokarmowych, gąsienice przepoczwarzają się pod nimi na ziemi.
 Gąsienice tych modraszków żywią się głównie zielskiem z rodziny motylkowych np.: cieciorką, lucerną, komonicą pospolitą i błotną, a także wyką i koniczyną.
Pani Modraszkowa Ikarowa:







Czy Wy także śniadacie czasem na dworze ?
I czy towarzyszą Wam wtedy jakieś stwory/potwory? :)

poniedziałek, 25 maja 2015

Żabie oczka

Zacznę od tego, że nie będzie to tradycyjny zielnik... Bardziej chwastnik, katalog, spis... zielska i roślin które występują u Nas za zielonym płotem i okolicy :) Takie portrety roślin ;)

Na pierwszy rzut jeden z moich ukochanych chwaściorów ;) Uwielbiam go za jego wyjątkową niebieską barwę i kosmiczny kształt kwiatów; jest chwastem iście królewskim !
Mowa o żabich oczkach, ożaneczce, czy jak kto woli przetaczniku ożankowym                   ( Veronica Chamaedrys ). Należał ( w systemach XX wiecznych ) do rodziny trędownikowatych, obecnie zmienił familię na babkowate. Za zielonym płotem jest go całkiem sporo, rozchwaszcza się też; jak to ma w zwyczaju - w sadzie. Niedaleko jabłoni, koło aronii i krzaków porzeczek; nierzadko w towarzystwie jaskrów rozłogowych.


 z jaskrami

Lubi gleby lekkie i bogate w azot; aczkolwiek u nas na gliniastych także sobie radzi. W medycynie ludowej był stosowany przeciwkaszlowo, chociaż jest trujący. Może właśnie chodzi o to, że po zażyciu delikwent faktycznie JUŻ nie kaszlał.....?
W Polsce roślina pospolita, u nas podczas koszenia specjalnie zostawiana. Dla zapylaczy, dla piękna i magii koloru ;)
Jest to zachwycający, delikatny kwiatek ! Wikipedia twierdzi, że bywa uprawiany jako roślina ozdobna na rabatach; ja jeszcze się z tym nie spotkałam...
Jeśli macie własne żabie oczka; zachęcam Was do ich pozostawiania !
Na koniec, dodam, że naprawdę warto zapoznać się z własnymi chwastami :) Rośliny te pełnią funkcje wskaźnikowe i dzięki niektórym ( bo część jest kosmopolityczna ) można określić właściwości naszej  gleby. Wiele rośnie tylko na określonych jej typach.
Poznawajcie swoje chwasty zatem !!!  :)

piątek, 22 maja 2015

Kwitnący ogród

Ha ! Dzisiaj o rarytasie z odzysku, który wyłapała moja przyszła teściowa ;)
Muszę o nim napisać, a właściwie o swym zachwycie; ... bo normalnie pęknę ;)

Książka, a właściwie ciężka knyba, o chwytliwym tytule "Kwitnący ogród", autorstwa niejakiego Vladimira Molzera, edycja Polska wydana przez Polską Oficynę Wydawniczą 'BGW' ( nie wiem w którym roku, edycja czeska z 1978 ).
Pozycja wyjątkowa, magiczna i piękna ! Jej cudowność polega na tym, że nie ma w niej ... w ogóle zdjęć ! Tylko... obrazki, obrazki i obrazki !!! :)
Jest pełna PORTRETÓW roślin ( rośliny do ogrodu - opisy i portrety ) ! I są to przepiękne rysunkowe ilustracje! ( ilustrowali: Jirina Kaplicka, Frantisek Severa, Vojtech Stolfa, Karel Svarc i Jaromir Windsor )
Nie jakieś potworki i koszmarki; tylko faktyczne, prawdziwe portrety roślin. Taką księgę można chyba tylko w antykwariacie teraz zdobyć ;) I samo stwierdzenie...PORTRETY ! Czysty czad!
Co do treści, to autor prześlizguje się przez zagadnienia; począwszy od tego -Jak urządzić ogród ozdobny?,Zasady estetyki przy projektowaniu; skończywszy na wykazach ważniejszych właściwości roślin przydatnych na kwiat cięty.
Czyli takie mini kompendium w owym temacie. Zdecydowanym atutem są tu te bajkowe PORTRETY; podzielone na: róże, rośliny cebulowe, bulwiaste, byliny, na skalniak i do oczka, paprocie, trawy, krzewy ...
Przy każdej roślinie znajduje się jej nazwa łacińska wraz z nie za długim opisem.







Rarytasik jak nic :) Jeśli będziecie w antykwariacie, to polecam o nią zapytać, a jak mają to brać szybko i natychmiast !!! ;) Zapewniam, że wszystkie 315 stron obejrzycie z zapartym tchem ;)
Polecam do zdobycia ! ;)
A może Wy macie jakieś swoje rarytasy do polecenia ??? ;)

wtorek, 19 maja 2015

zielony potwór we mnie...

To był dopiero weekend ! Wylazł ze mnie Hulk na całego ! Ryłam, pieliłam, zrywałam, sadziłam, robiłam zdjęcia i ogólnie byłam jak na haju ;) O jak mi było bosko ! Zielony potwór we mnie mruczał i ryczał z radochy :)
Jest tak pięknie majowo i soczyście; wszystko żyje tak intensywnie ! Udało mi się  tyle rzeczy, a tyle jeszcze trzeba zrobić ! W foliaku lekka dzicz ogarnięta i powysadzaliśmy bakłażany do grządki podwyższonej ! Na to czekałam, bo już moje miśki machały do mnie liśćmi, że chcą duuużo miejsca, a pod tyłki koniecznie smacznego kompostu ;)
Pomidory zamieszkały częściowo pod folią ( z melonami ), a reszta utworzyła mini plantacyjkę w ogrodzie.  Cukinie, dynie i dwa arbuzy towarzyszą pomidorom ( w tym roku trzy odmiany koktajlowe i jakaś duża ). Posadziliśmy też kwiaty jednoroczne: cynie, astry, rudbekie.
Oczywiście wszystko zaraz zostało wymulczowane....właściwie wyściółkowane. Uwielbiam zapach świeżo skoszonej trawy, nagrzanej słońcem, tak już troszkę fermentuje. Niesamowicie grzeje w dłonie ;) Najczęściej ściółkujemy właśnie trawą; wyjątkiem są truskawki które dostają słomę albo igliwie z naszego lasku. Ścieżki ogrodowe wysypujemy zrębkami. Dobry jest też, rzecz jasna, kompost :)
Pokrywanie ziemi materią organiczną daje same korzyści:

  • chroni warzywa przed zabrudzeniem
  • zmniejsza parowanie wody
  • chroni przed wiatrem
  • zapewnia lepszą wilgotność i ciepło
  • wierzchnia warstwa gleby nie ulega zbiciu i nie tworzy skorupy
  • międzyrzędzia wyglądają pięknie :)
  • NAJWAŻNIEJSZE to, naprawdę hamuje rozwój chwastów ! 
I ten ostatni punkt powinien was całkiem przekonać ;)  Ściółkujcie jeno ! Poszliśmy nawet krok dalej i wyłożyliśmy ściółkę także w foliaku. Ciekawa jestem jak to się sprawdzi ?

 ogórki po lewej, fasola wraz z facelią po prawej

 korniszon Anulka wylazł
 fasola
 cukinie, arbuz i dynie

 zestaw szczęśliwego Hulka ;)
 pomidor 'black cherry'
 karczoch
 astry'lemon'

 Dzidziuś testuje ściółkę

 papryki mają dodatkową osłonę :)
 bakłażan
 Lalowy melon

 pomidory na pierwszym planie
 astry
w ogródku za płotem opielone i świeża ściółka

Kapustne rosną dziko tylko zżera je pchełka - niestety, ale rosną :) Powschodziła częściowo fasola i ogórki ( na razie tylko te z nasion mieszańcowych F1 ).
Całkowicie obłędnie zakwitła też kalina koralowa; odwdzięczając się za mocne cięcie chyba. Zaszalał też stary jarząb i jedna z azalii 'Marushka'





Zaszalały też niestety w tym roku.... mrówki i mszyce! Tych pierwszych jeszcze tyle nie pamiętam; są nawet w foliaku ! Jeśli ktoś ma jakiś pomysł jak je ...wyprosić/ wygonić/ killnąć (?), niech mnie oświeci ! Czekam na rady :)
Acha i sposób Hulka nie działa............ ( 'That’s my secret, Captain. I’m always angry.')
Co do mszyc, no cóż... opryski ekologiczne jeno stosujemy i stosować będziemy. Także ręczne rozglamywanie na gałązkach czynimy zawzięcie. Echh...
Zawiązki owoców na razie są ale nie ma co się cieszyć; bo krzewy i drzewa owocowe jeszcze je zrzucą i będzie kiszka ;)



A tu reszta :

 buczek
 marzanka wonna

 wreszcie zakwitła tawuła

 wielosił
 tak......to jest nasze oczko wodne

 wejście do domu 
 lewizja, a koło niej grota ropuch
 kocimiętka 'fassena'
 dekoracyjna jabłonka w tym roku nie kwitła tylko się zaliściawia


 lobelia



 za płotem...
 serduszka

 będzie kwitł złotokap !
 lewkonie

 jarzębina
 rocznicowy dereń


 funkie wylazły na dobre



wino

I tak tu u nas rośnie, się zieleni, ja sobie hulkuje i jestem tym uszczęśliwiona i krzepi mnie to na kolejne dni w oparach miejskiego kurzu/absurdu ;)
Życzę Wam tyle samo radochy, a może jeszcze więcej ! :)
I nie zapomnijcie, proszę doradzić czegoś w sprawie plagi mrówek !!