środa, 29 kwietnia 2015

o Słowiku i mafii grzeszyńskiej

I stało się... w ciepłe wieczory, kiedy jeszcze za oknem słychać psiaki, dzieciaki i kociaki... Kiedy do mieszkania wpływa zapach wisienek i czeremch, które rosną na przeciwko naszego bloku na Psiaku.... Pod oknem przebiega znowu lis, a ja próbuję oddać się spokojnej lekturze książki o asertywności.... kocica przeciąga się leniwie i włazi mi na kolana...ona jest bardzo asertywna :)
I nagle jakby wszystko zastyga, a zmierzch przynosi pieśń najpiękniejszą na Psim Polu... kompletnie nie miejską, zupełnie abstrakcyjną, która sprawia, że nawet lubię tu mieszkać... :)
                                    Pieśń słowika. Wieczornego czarodzieja :)
Koleś nadaje w kilku tonacjach co najmniej, nawet do 2 w nocy !
To pewnie przez bliskość rzeki zapuszcza się aż na nasze osiedle ( ptaki te lubią podmokłe tereny ). Dodam, że jest to gatunek pod ścisłą ochroną; dosyć nadzwyczajny z niego sąsiad.
I myślę sobie...wiosna.
W Grzeszynie też oficjalna wiosna, którą tydzień temu przyniosły nasze wyczekane jaskółki !
Jaskółka dymówka, bardzo popularny, europejski ptaszek wędrowny. Te 'nasze' mają czarującą osobowość, rzekłabym prawdziwie włoską. Rozsiadają się na drutach elektrycznych, skąd obserwują całe podwórko i srają swawolnie na roślinki ustawione w donicach pod stodołą. Tak, te 'nasze' to jakaś rodzina mafijna. Kto pierwszy na drucie ten lepszy ! A kolejny gość zostaje przyjęty 'łaskawie', obrzucony obelgami, zbesztany  i zwyzywany od najgorszych... Jednak w końcu to rodzina i każdy znajduje sobie miejsce. Zwiastuny wiosny, ptaki wolności :) I kiedy 'jedna jaskółka wiosny nie czyni', to już cała rodzina mafijna na pewno... , a z pewnością harmider.
Zwłaszcza w okresie lęgowym ( trwa od maja do lipca ), kiedy rodzice 'wyprowadzają' na dwór swoje pociechy. Nie raz na drucie siedzi całe przedszkole i co chwilę jakiś chojrak robi próbny lot- popisówkę. Albo cała grupka obserwuje nas zaciekawiona z góry; komentując zawzięcie i niekiedy popuszczając z emocji ! Brakuje im tylko popcornu...



 gang w komplecie
 ja byłem pierwszy! pan tu nie stał! ;)
 ojcowie chrzestni....ewidentnie
 opierniczanie i rzut obelgą
przerwa na toaletę

Co by nie powiedzieć, taką mafie mieć w powietrzu, nad głowami, to jednak prawdziwy skarb.
 Tak mnie cieszy, że co roku jednak wracają: zwłaszcza, że w Afryce na nie polują. W każdym razie w Polsce są objęte ścisłą ochroną gatunkową jak słowiki. Całe szczęście, bo bez naszej mafii grzeszyńskiej byłoby zwyczajnie nudniej :)
Czy u Was też już zawitały jaskółki? :)
Dziś na tyle ;) Szykujemy się na długi weekend w ogrodzie! Życzymy sobie i wam dobrej pogody! Green power!



czwartek, 23 kwietnia 2015

Nasz pierwszy wspólny twór...

projekt

...Który żeśmy poczynili w przypływie szału i twórczej mocy, to ogródek skalny. Bez dwóch zdań wykonany nad wyraz amatorsko !!! mimo wad trwa nadal :) Zbudowaliśmy go w lipcu 2012 roku, ogromnym nakładem pracy, bo oczywiście na początek musiał być duży.
 Z dużych kambulców, z dużą ilością roślin...... a potem woziliśmy ten cały gruz i te wielkie głazy w upale. Na początek trudno było znaleźć odpowiednie miejsce, teren wznosi się od pewnego momentu działki i właściwie wszędzie rosną drzewa. W końcu padło na kawałek obok ogródka warzywnego, koło granicy z sąsiadem, praktycznie w sadzie, w otoczeniu drzew liściastych..... krzewów liściastych......liści...echh..i to był błąd pierwszy......jesień to frustrująca pora roku...
Drugi błąd: Nie położyliśmy folii wszędzie, tylko po linii brzegowej skalniaka ( że niby to wystarczy i potem żadna cholera nie wyrośnie raptem ze środka! ).
 Trzeci: zasypaliśmy gruz piaskiem, nie odczekaliśmy dobrze aż to wszystko sobie siądzie; zaraz ułożyliśmy pięknie, artystycznie i z polotem głazy... Zasypaliśmy znowu piaskiem, znowu nie poczekaliśmy tylko zaraz potem w wydzielone sektory powysadzaliśmy rośliny.
Przez ostatnie sezony borykaliśmy się z ciągłym dosypywaniem podłoża roślinom i uzupełnianiem go w szczelinach. Jednak jakoś dają radę.. zastąpiliśmy  wiesiołka missouryjskiego - wawrzynkiem; przenieśliśmy też dominującą kocimiętkę koło podstawy skalniaka.... Właściwie to sama tam sobie zeszła :) Na jej miejscu umieściliśmy zaś goryczkę, przeniesioną ze skalniaczka nad oczkiem wodnym; na razie nie wygląda najlepiej i zasuszyła jedyny pączek który miała.
Jak na taką amatorszczyznę musimy wyznać, że wygląda zachwycająco ;)
Jednego nie przewidzieliśmy.... poprzedniego lata wprowadziły się ( bardzo pożyteczne oczywiście i wyczekane przez Mamę ) ROPUCHY ( ropucha zielona konkretnie ) !!
Nie żebym miała coś przeciwko, w końcu też jestem wiedźmą.....ale cholery robią sobie korytarze i jaskinie pod roślinami, odsłaniając ich korzenie. Specjalnie walczyć z nimi nie możemy, bo religia  nam zabrania ;) Jedyne co robimy to z uporem maniaka zasypujemy kolejne, najbardziej newralgiczne otwory.

kawałek ropuchy....


Jak zmieniał się w czasie skalniak:


 Od razu po obsadzeniu roślinami






tu jeszcze kocimiętka Fassena tłamsi żagwin



tymianek cytrynowy



















rozchodnik ostry jest niezawodny, zawsze daje czadu :)


 akcenty zwierzęce muszą być

Bulaj i Akryl na obchodzie

Gdzieś jest jeszcze parę zdjęć, jeśli je zlokalizuję to wrzucę je tutaj :)
Na szczycie skalniaka, obok lawendy przetrwała tylko jedna, różowa lewizja niestety. Żółto-biała odmiana wymarzła.
 Z lawendy jesteśmy w ogóle bardzo dumni, dobrze jej na tym samotnym szczycie; chociaż mroźne wiatry ją smagają- to nasz najładniejszy okaz. Żagwin także spełnił pokładane w nim nadzieje i już myślę nad jakimś nowym, w innym kolorze :) Co by go wcisnąć koniecznie gdzieś ;)
Dodam jeszcze na koniec, że najgorsze co może być dla skalniaka to koszenie wokół niego kosą spalinową, w za bliskiej odległości - niestety można sobie w ten sposób zaaplikować masę niechcianych chwastów ! Nie polecam....ech.... :)

 a to pierwsze zdjęcie w tym sezonie :)

Mądrzejsi  o te parę lat ze skalniakiem w Grzeszynie; tworzymy teraz jeden w przedogródku Minkowickim ( u przyszłej teściowej ), ze spokojem, bez pośpiechu, dopiero w tym sezonie posadzimy część roślin. Dosypiemy jeszcze piasku i kamyczków. Ten kolejny twór robiony był bardzo porządnie :) Ale o nim kiedy indziej :)
Jakie są Wasze doświadczenia skalniakowe ?! Macie takowe ? A może polecacie jakieś fajne, sprawdzone roślinki ?   :)




czwartek, 16 kwietnia 2015

Raport kolejny :)

 Jak kobitki się uprą to już koniec ;)
Rodzice marzyli o rabacie lawendowej... bach! zrobili rabatkę ! jest rabatka ! Piękna, w kamiennym kręgu, na środku podwórza,  a w jej środku klon palmowy jeno ! I tak sobie jest, niestety przyszedł feralny czerwiec 2013 i nas zalało. Cała woda z wioski, z pól była u nas ( dodam, że sprzątanie obejść z wszelkiego gówna powinno być obowiązkowe pod karą grzywny! ) , wszelki syf był u nas... W każdym razie deszcze i ciągła wilgoć nadwyrężyły rabatkę i osiadła bardzo. W zeszłym sezonie na krzaczkach lawendy pojawiła się szara pleśń.... Rabatka dogorywać zaczęła ewidentnie................... do ostatniej soboty; kiedy to z Mamą wcieliłyśmy w życie plan ratunkowy !
Wykopałyśmy wszystkie sadzonki ( bryły korzeniowe śmierdziały grzybem ), między roślinami zaczęła rosnąć rzeżucha ! Masakra ! Nawiozłyśmy gruzu, potem piachu i na końcu ziemi wymieszanej z piaskiem ( 'tylko' kurcze 12 worków! ). Zajęło nam to cały wekeend i część poniedziałku ale udało się ! Nie wiem czy rośliny przetrwają taką jazdę; bo są w kiepskiej kondycji. Na pewno będzie lepsze odprowadzenie wilgoci, a i wizualnie podniesienie rabaty podziałało na jej korzyść. Całe szczęście, że Tata zgotował w sobotę na ognisku kociołek, bo najpewniej umarłybyśmy z wycieńczenia przy tej harówce ;)
prapoczątek
Tak było na samym początku

 i potem...





przerwa na wiedźmiński kociołek


Ale jak mówię uparłyśmy się... :) 
Przy okazji.... zaczynają kwitnąć brzoskwinie i wiśnie ! Otworzył się pierwszy tulipan; a kiedy rano wychodzi się do ogrodu uderza ptasi harmider. Na polu skowronki bez wytchnienia nadają. Wiosna na całego !
 W foliaku ( tfu! ) wszystko pięknie rośnie; jedliśmy pierwsze listki rukoli w chwastowej sałatce i jedną małą rzodkiewkę. Jedliśmy tak w ogóle na dworze oczywiście :) 
Relacja fotograficzna z rośnięcia i kwitnienia :) 


 Kotlet pilnuje papryk
     
 ałycza          
                         
 magnolia

   śliwa wiśniowa 'nigra'      

                                                    
funkia 'cha cha'

na skalniaku mały chaos z udziałem kurdybanka

'
wiciokrzew japoński
  pierwiosnek   

                                                             


parzydło leśne
    
'
 tawułka Arendsa

miętowy, włochaty hatifnat :)

epimedium czerwone

 
jagoda kamczacka     


 'jabajbaj'


 taras na samym początku, teraz nie ma pod nim nic prócz róż


 wisienka na tarasie

 brzoskwinia


Poczyniliśmy też zamówienie nowych roślin do ogrodu. W tym roku szalejemy z astrami i bodziszkami ! Zasadzimy też pierisa japońskiego' Mountain fire' i kalinę 'Charles Lamont'.
Poprzesadzałam też  niezapominajki pod taras iii tu pytanie do Was !
 Czy ma ktoś pomysł co można jeszcze posadzić pod częściowo zacienionym tarasem? Dodam, że nie daleko rośnie świerk, a w części bardziej oświetlonej dwie róże. Przydałoby się jednak coś okrywowego....? Najlepiej dorastającego do 30cm, tak żeby zasłoniło podstawę tarasu  :)
Piszcie, piszcie jeno!! ;)